piątek, 31 marca 2017

Kia Cee'd L 5D 2012

Źródło: własne

Kiedy ktoś mówi o koreańskich samochodach, na myśl przychodzi mi Atos, Shuma. Czy słusznie? Nowa era azjatyckich samochodów podobno zaczęła się od pierwszej generacji Cee'da. Jak dla mnie to nieprawda. Dopiero druga generacja była przełomowa. Przy wyborze pierwszego samochodu nowego, salonowego, zastosowałem się do złotej zasady jakiegokolwiek przetargu. Cena była najwyżej punktowana. Efektem tego był czteroletni test na dystansie 100 tys. kilometrów. Z tym, że zapłaciłem za ten samochód, a nie dostałem go na testy.

Znacie to uczucie. To tak jak z nowym związkiem. Pierwsza faza - zauroczenie. Nic wam wtedy nie przeszkadza i cieszycie się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Oswojenie z sytuacją powoduje, że zaczynacie zauważać rzeczy, których byście nie dostrzegli. Pierwsze kilometry upłynęły w błogiej atmosferze. Kultura pracy silnika na biegu jałowym, przyśpieszenie, ilość miejsca na kanapie, czy
w końcu bogate wyposażenie powodowały euforię. Przesiadłem się przecież z Escorta MKVII, a to znacząca różnica, prawda? Po pierwszych kilometrach euforia opadła i można było zacząć szukać wad. Nie było ich dużo i wynikały z mojego stylu jazdy, choć nie obyło się bez wpadek. Zacznę od wnętrza. Deska rozdzielcza niewiarygodnie wręcz rozpościerała się pod szybą, nie było przez to możliwości jej umyć w dolnej części. Cały czas była tam brudna, a wiele osób podejmowało się próby jej doczyszczenia. Powodowało to, że po wejściu do auta szyba od razu zaparowywała. Niezależnie od pogody. Klima była sprawna, zarówno przy podgrzewaniu powietrza jak
i jego schładzaniu. Nie zmienia to faktu, iż mimo odgrzybiania jej przy każdej okazji niemożebnie śmierdziała, a czyszczeń było 8 przez 4 lata. I cały czas śmierdziała! Regulacja wzdłużna kierownicy była zbyt krótka, nie dawała w odpowiedniej pozycji do kierowania, pewnego chwytu. Jeśli już skręcałem, to przy wyższych prędkościach (powyżej 60 km/h) był wyczuwalny lag, między ruchem wolantu i reakcją kół. Fotel kierowcy, mimo iż obszerny i całkiem wygodny (choć twardawy) nie był zaznajomiony z jakąkolwiek postacią trzymania bocznego. Lewarek skrzyni biegów miał z kolei za długie drogi prowadzenia. wykończenie kierownicy było śliskie, a po 2 latach radio zakończyło możliwość obsługi głosowej. Problem był z jabkiem 5 i 6S. Przejdę teraz do silnika. Jednostka 1.6 generowała 136 koni mechanicznych. W lato 36 z nich szło na urlop. Układ dolotowy był na tyle niewydajny, że latem samochód był bardziej ociężały, wręcz leniwy. Wychodząc do pracy w lipcu, dojechałem do niej pod koniec sierpnia. Zimą zaś zachowanie auta wskazywało na moc wyższą niż nominalna. Powiemy sobie coś jeszcze o stylistyce. Przód auta jest agresywny, linię boczną można by wręcz nazwać sportową jak na hatchbacka,
i dochodzimy do tyłu auta. Wersja kombi jest ładniejsza, a 3d wręcz seksowna. Mam wrażenie, że przód i boki projektowała jedna ekipa stylistów, jego tył zaś inna. I nie mogli się ze sobą kontaktować. W ogóle do siebie nie pasują. Tak jak zawieszenie, toż to jeden wielki mezalians. Niestety nie udany. Felgi 16 cali jeszcze ujdą, ale dodajcie jeden cal i nie dość, że będziecie je ciągle prostować, to możecie się pożegnać z komfortem, a i do sportu będzie bardzo daleko. Co jeśli się coś popsuje? Możecie się nie martwić na zapas. 7 lat gwarancji ma listę wyłączeń dłuższą niż lista kochanków waszej byłej, ale uspokajam. Przez 4 lata zepsuły się tylko dwie rzeczy. Były to plasticzki regulujące kierunek nawiewu powietrza w kabinie (środkowe). Poza tym miałem trzy nieplanowane wizyty w serwisie. Kamienie które uszkodziły szybę czołową odpowiadają za dwie wizyty. Trzecia to był mrugający pasek ledów do jazdy dziennej (lampa kosztuje ok. 4K zł w ASO i była wymieniona na gwarancji), tylko tyle.

Kijanka była dobrym i wiernym samochodem. Mimo niespójnej stylistyki przodu i tyłu auta, jej największym problemem był brak możliwości spełnienia oczekiwań, które się w niej pokładało. Silnik był słaby na niskich obrotach i jego osiągi pozostawały daleko za agresywnym przodem. Brakowało w ofercie jakiegoś silnika benzynowego pomiędzy 1.6 GDI, a wersją turbo 200 KM. Mimo to przywiązałem się do niej i żałuje, że jej ze mną już nie ma. Będzie wiernie służyła osobie, która go ode mnie kupiła.

0 komentarze:

Prześlij komentarz