środa, 8 marca 2017

BMW X5 M50D

BMW X5 M50D


Ile razy zdarzyło się Wam, że coś o czym myśleliście, co wydawało się wam niemożliwe, działo się i to szybciej niż byście przypuszczali? Ja do tej pory miałem już parę takich dni. Nie ważne czy chodzi o kupno mieszkania, samochodu, bądź randka
z dziewczyną ze snów, marzyć warto, bo marzenia się spełniają.


Czemu o tym mówię, zapytacie. Bo ostatnio miałem okazję przetestowania jednego z ciekawszych modeli BMW. Dokładnie to model X5 M50D XDrive, lecz jeśli chodzi o technikalia szybko zdradzę wam najważniejsze, bo nie są one tu najważniejsze. 3.0 R6 Diesel 381KM 740Nm. Ale co to dla Was oznacza? Czy jest szybki? Przecież to X5 i waży ponad dwie tony. Może jednak zastanówmy się nad sensem tego modelu. Jego cena bazowa to 253 500 zł. Oznacza to, że kupią go głównie największe firmy w Polsce, dla swojej kadry wysokiego szczebla, a po 200K km, menadżerowie biznesu w sektorze transportu. Wersję, którą ja jeździłem kupią tylko Ci, którzy uważają, że przy „zwykłej” M5 ich parówka wydaje się być niewystarczająco długa, pragną mieć coś „dużego” i chcą oszukać przeznaczenie. Jak inaczej wytłumaczycie spalanie tego samochodu? Na trasie liczącej 430 km, spalanie wyniosło… No właśnie, ile? 15l/100km? Więcej? Nie, poniżej 11l na każde 100km. Co prawda też nie byłem do końca fair, bo jeździłem na trybie Eco Pro. Teraz tak szczerze. Jak często ruszacie z piskiem opon spod świateł? Jak często jadąc co rano do pracy przekraczacie 3500 obr./min.? Nigdy? Ja też. Powiecie, że ktoś kogo stać na takie…. Bla, bla, brednie. W Polsce pokutuje jeszcze przekonanie o aucie jako wyznacznik statusu społecznego. Przecież to nawet nie jest SUV, tylko SAV. Niestety, ze sportem ma ona tyle wspólnego co koza z materiałem na żonę. Samochód jest wielki i ciężki w związku z czym ma problemy na zakrętach. Szybciej odważyłbym się przejechać przez zakręt Renault Megane, a to nie jest dobra rekomendacja. Jest jedna kategoria, w której X5 jest jak dla mnie bezkonkurencyjna. Przyśpieszenie. Jest magiczne i uzależnia. Nie jest to co prawda samochód cywilny, ale sposób w jaki to monstrum nabiera prędkości jest nieporównywalny do niczego co znałem do tej pory. Niezależnie od prędkości, po wciśnięciu gazu to co widzicie w tylnym lusterku po prostu maleje. Sam nie jestem w stanie powiedzieć jak to możliwe, że żyję nie móc tego doświadczać na co dzień. To wydaje się być takie naturalne, bez nadwyrężania siebie, czy samochodu. Rzecz, którą uważam, każdy powinien przeżyć.

Ale czy kupiłbym ten samochód? Mając do wydania 500K zł? Nie. Jest wielki, ciężki, fakt, ma bagażnik, w którym zmieści się labrador
i wystarczającą ilość miejsca z tyłu na wasze standardowe 2,2 dziecka. Wygoda wsiadania to jednak jedyna zaleta tego samochodu. Ogólne prowadzenie jest jednak nieciekawe i sprawia wrażenia podsterownego. Wolałbym poczekać na M550D, tylko i aż dla zakrętów.

0 komentarze:

Prześlij komentarz