środa, 15 marca 2017

Jeszcze OC, czy już nie?


Motoryzacja i pasja z nią związana, to nie tylko auta, ale też tematy ściśle z nią związane. Zgodnie z powiedzeniem "Samochód łatwo kupić, gorzej utrzymać", dziś zajmę się inną kwestią.



Ubezpieczenie i podwyżki OC... Temat już wielokrotnie podejmowany, czy w internecie, czy w prasie. Ja nie mam wątpliwości, że to nie ubezpieczenie, lecz bandycki "Podatek od zaradności". Zacznijmy od początku. Kiedy masz 18 lat i właśnie stałeś się posiadaczem upragnionego plastiku, przebierasz nogami z niecierpliwości by wejść na portal aukcyjny i kupić swoje pierwsze "cztery kółka". Po dogłębnej analizie masy ogłoszeń, w końcu nadchodzi ten dzień. Masz własnego "gruza". Jesteś dobrym obywatelem, na następny dzień załatwiasz formalności i dochodzimy do sedna...

Stwierdzasz, że urodziłeś się trochę za późno ( no chyba, że zarobkowo wykonujesz zawód syn ), ponieważ ubezpieczenie postrachu wiejskich dziewoj kosztuje... Minimum tyle co za niego zapłaciłeś. A często i więcej. Nawet gdy masz 40 lat, jesteś pracownikiem biurowym średniego szczebla, jeździsz tylko do kościoła, Twój Passat nocuje w garażu sytuacja nie wygląda lepiej. PZU po zmianie szefa wszystkich szefów, potrafi policzyć 100% zwyżki dla OC młodym kierowcom, które tylko w zeszłym roku podrożało
o 60%. Czy to nie przesada? Chciałem kupić pewne auto. Samo ubezpieczenie wynosiło od 5000zł, do 16 000zł. Tylko OC. A cudem techniki, którego chciałem dosiąść było... ACHTUNG,ACHTUNG BMW E36 Compact, ze 100 konnym silnikiem 1.6, do nabycia za jedyne 2500 zł. Coś jest nie tak. Moja narzeczona musiała by zapłacić 100 zł mniej, a nigdy nie miała żadnej kolizji. Coś jest jeszcze bardziej nie tak. Nagle, niewiadomo kiedy cofnęliśmy się o 40 lat, gdzie samochód był dobrem luksusowym. Jeżeli chcesz kupić, dajmy dla przykładu kampera, też musisz zapłacić za niego osobne OC, równie bandyckie co pierwsze.

Czy jest na to lekarstwo? Ja osobiście jestem zwolennikiem rozwiązania, w którym OC nie jest kupowane na auto, lecz na kierowcę
i pod tym ubezpieczeniem może być wiele pojazdów. Masz daily car i kampera? Nie musisz płacić podwójnie. Bo przecież kamper i tak 11 miesięcy stoi nieużywany. Oczywiście każdy kij ma dwa końce. Co z samochodami firmowymi? Jak to miałoby być rozwiązane? Gdzie jest woda, jest i sposób, lecz nie będę się nad tym zbytnio rozwodził. W końcu nic co mogłoby rozwiązać problem nie jest na rękę ubezpieczycielom, a poza tym nikogo, kto mógłby mieć na to wpływ, to nie obchodzi. Przecież hajs musi się zgadzać, Ty Polaku możesz kupić kartę miejską bądź rower.

0 komentarze:

Prześlij komentarz